Nie tak wcale dawno siłowałem się w tropikalnych niemal warunkach z hardbeansowskim Gorylem, a tu już grudzień i kolejne espresso miesiąca od ekipy z Opola. Tym razem to brazylijski singiel z farmy o nazwie Caxambu. Ale czytaj „kaszembu”. Sprawdźmy jak to wszystko wygląda.
Plantacja mieści się w gminie Tres Pontas, gdzie panuje półwilgotny klimat, a doba w trzygwiazdkowym hotelu kosztuje średnio 185 złotych. Odmiany botaniczne, które znajdują się w paczce (Bourbon, Icatu i Acaia) uprawiane są na wysokości między 970 a 1200 metrami nad poziomem morza. Obróbka? Klasyczny dla Brazylii pulped natural. Na dodatek ziarna certyfikowane są rozpoznawalnymi UTZ oraz Rainforest. Szał!
Aromat suchy
Zaczynamy standardowym protokołem – od aromatu zmielonej kawy. Jest mokry słód, mleczna czekolada oraz orzechy włoskie. Zapach przyjemny, słodki. Na pewno spodziewany względem kraju pochodzenia i stylu palenia – pod espresso.
Aromat mokry
Tu dzieje się już więcej. Oprócz rzeczy wcześniej wymienionych, wyczuwalne jest również kakao, a także inny rodzaj orzechowości, przypominający bardziej pekany lub nerkowce. W sumie tak, jakby zebrać te wszystkie orzechy do kupy i zrobić z nich masło.
Smak
Zacznijmy od tego, że optymalną recepturą okazało się 38 gramów substancji zaparzonej w około 30 sekund z 18 gramów zmielonej kawy. Espresso było wtedy najbardziej zbalansowane i szerokie w smaku. Na tym etapie po raz pierwszy pojawił się element owocowy, w postaci cytrusowej, pomarańczowej kwasowości. Oprócz tego deserowa czekolada i smak, nad którym główkowałem chwilę dłużej – cukierki irysy ze słynnej mieszanki. Nie trzeba być Gordonem Ramseyem, żeby wiedzieć, iż trochę pomarańczowego i trochę czekoladowego to dobre połączenie. Pasuje! Zwróciłem również uwagę na body – przyjemnie lepkie i gęste. Powyżej oczekiwań względem brazylijskiego pulpeta.
Mleczko
We flat white (podwójne espresso plus 120 ml lekko spienionego mleka) zniknął element owocowy, lecz został zastąpiony wysoką, okrągłą słodyczą. Natychmiastowe skojarzenie – znane francuskie pudełko z podłużnymi czekoladkami, no i kieruj się w stronę tych fioletowych pralinek (te brązowe zostaną w misce na stole przez następne trzy miesiące, „dla gości” i wszyscy to wiedzą). Twardsze na zewnątrz, z miękkim, kremowym musikiem w środku. Smaczne i już!