Całkiem niedawno na światło dzienne wyszedł nowy produkt do parzenia od marki Hario. Firma, która od ponad stu lat słynie z perfekcji jeśli chodzi o wyroby z szkła, daje światu pierwszy dripper przeznaczony do herbaty. Sceptycy powiedzą zapewne, że herbatę można przygotować w Hario Switchu (znanym zaparzaczu kawowym) lub też w popularnych kulkach od Hario, ale dripper ChaCha przeniesie nas na trochę inny poziom parzenia.
Unboxing
Można oczywiście kupić sam dripper, jednak bardziej rozbudowany zestaw wydaje się znacznie ciekawszy. Do kompletu należą: serwer o pojemności 500 ml, przypominający laboratoryjną menzurkę, dripper ChaCha oraz mały zestaw filtrów Hario (rozmiar 02). O ile o serwerze wystarczy nadmienić, że jest praktyczny ze względu na wielkość oraz designerski dzięki kształtowi chemicznego sprzętu, o tyle o dripperze warto powiedzieć nieco więcej.
Szklany dripper przypomina wyglądem klasyczne V60, jednak ma minimalnie szerszy kąt nachylenia, plus wycięty jest bardziej na formę kwiatu. Ma silikonową podstawkę, posiadającą 2 mikrootwory, zwalniające przepływ. Sama podstawka jest lekko gwintowana, by wkręcać się i wykręcać, czyli otwierać i zamykać przepływ, co zostało zaznaczone na obwódce. Za kontrolę przepływu odpowiadają identyczne otwory w dripperze i podstawce. Jeśli nachodzą na siebie, to otwierają przepływ, jeśli są w innym położeniu – zamykają.
Parzenie i protipy
Zacznę od protipa: warto zwracać uwagę na wkręcanie lub wykręcanie drippera z przepływu. Należy dociskać go do podstawki, bo przy lekkim niedociekaniu może wyskoczyć z gwintowania i przepuszczać napar, gdy tego nie chcemy.
Samo parzenie testowałem na 3 różnych rodzajach herbat ze znanej nam już od jakiegoś czasu herbaciarni Teasome. Tu wtrącam protip nr 2: Hario filtry w wersji 02 są lekko luźne i polecam sprawdzić parzenie na filtrach od Chemexu, szczególnie w przypadku, gdy chcecie robić napary dla całej rodziny. Kiedy parzycie klasycznie, dla 2 osób, filtry o rozmiarze 02 wystarczą bez problemu.
Oolong
Tu właśnie przenosimy się na zupełnie inny wymiar parzenia, przynajmniej w moim odczuciu. Użyłem 6g na 500 ml, dzieląc parzenia – podobnie, jak podczas parzenia kawy. 150 ml preinfuzji na zamkniętym przepływie pozwoliło mi otworzyć wszystko z tej herbaty. Trzymałem ją tak trzymałem do 1:30, a następnie otworzyłem przepływ i dolałem kolejne 150 ml. Po 30 sekundach dodałem pozostałe 200 ml. Całość parzyła się około 3 minut.
W porównaniu do tradycyjnego parzenia, napar jest subtelniejszy i czystszy. Cały pył pozostał na filtrze, a zamknięty przepływ wyciągnął słodycz z herbaty, która z czasem się rozrzedzała wskutek powolnego przepływu przez dripper.
Zielona
Na warsztat biorę bardziej wymagającego zawodnika, czyli herbatę Spring Tips o bardzo drobnych liściach, z większa ilością pyłu, który zostawia osad. 80 stopni wody, 4 gramy herbaty i zalanie na jeden raz (immersja 250 gramami wody). Efekt: lżejszy napar niż przy standardowym zaparzaczu do herbaty Hario. Cały osad pozostał na filtrze, przez co czujemy głównie „umamiczność” zielonej herbaty. Liście używam jeszcze dwa razy, zwiększając jedynie czas o 30 sekund i podnosząc temperaturę o 3 stopnie tak, by wyciągać więcej.
Earl Grey
Na ostatnią próbę sięgam po klasyka, czyli Earl Greya z Teasome: 4 gramy na 250 ml wody o temp 95 stopni, również na immersji. Po 2 minutach otwieram przepływ. Rezultat okazuje się podobny jak przy zielonej herbacie. Nadmiar osadu pozostaje na filtrze, przez co herbata jest lżejsza i przyjemniejsza, o wiele słodsza, nie zasłania jej teinowy posmak.
Podsumowanie:
Wiem doskonale że w środowisku herbaty używa się tradycyjnych naczyń, jednak ChaCha poszerza paletę możliwości, łącząc immersję z pour-overem, a także oczyszczając napary przez wzgląd na użyty filtr. Tym samym podnosi level w fachowym parzeniu herbaty – zarówno w kawiarni, jak i w domowym zaciszu.
Polecanko max!
Kuba