To, że młynek do kawy jest najważniejszym sprzętem, jaki musi posiadać miłośnik kawy, nie ulega żadnej dyskusji. Tego elementu kawowej garderoby się nie przeskoczy. To trochę, jak bieganie bez majtek. Można… Ale można też sobie przez to narobić kłopotów. Jednak to, czy rzeczone majtki będą zwykłe, białe, bawełniane, czy nieco bardziej fikuśne i koronkowe, zależy od naszych potrzeb, fantazji i budżetu. Zatem majtki na tyłek, sprawdzamy nowość sezonu wiosna 2018 – Baratza Sette 30!
Konstrukcja
Patrząc na to, jak wygląda Baratza Sette 30 od razu widać, że ma być młodszym bratem modelu Sette 270. Charakterystyczny, siódemkowy kształt bryły i wylot zmielonej kawy bezpośrednio z żaren to cechy, które przełożono z droższego modelu. Teraz powstaje pytanie – skoro Baratza Sette 270 jest droższym modelem, a Sette 30 tańszym, to z czego zrezygnowano?
Podobnie, jak w 270, Baratza Sette 30 wykonana jest z solidnego tworzywa, całość jest stabilna, nie ucieka po blacie w czasie mielenia. Pierwsze, co rzuca się w oczy, to mniej rozbudowany panel sterowania w stosunku do droższego modelu – Sette 30 nie pozwala na zaprogramowanie kilku ustawień timera. Zatem obsługa sprowadza się tylko do ustawienia jednego czasu mielenia i wciśnięcia przycisku Start / Pauza / Stop. Odłączenie młynka od prądu powoduje reset ustawień stopera.
Idąc niżej, największą różnicą jest plastikowy pierścień nastawiania grubości mielenia (w miejsce metalowego) oraz jego dokładność. Baratza Sette 30 posiada trzydzieści stopni mielenia, skokowo. Tu już nie ma dodatkowego pierścienia mikro, gdzie do każdego stopnia można jeszcze dodatkowo doprecyzować zakres. O tym, czy to wystarcza, za moment wspomnę szerzej. Wewnątrz siedzą stalowe, stożkowe żarna, te same, które zastosowano w dwieście siedemdziesiątce. Standardowo są montowane żarna All Purpose, czyli zapewniające optymalny przemiał zarówno do espresso jak i alternatyw. Opcjonalnie można dokupić żarna BG czyli Brew Grind, które zostały opracowane pod kątem metod przelewowych.
Jeszcze jedna różnica wizualna – widełki. Model Sette 30 ma je ustawione na sztywno, bez możliwości przestawienia ich pod kolbę ekspresu ciśnieniowego, tylko pod dołączony do zestawu pojemnik.
Praca
Obsługa młynka jest bardzo intuicyjna i nie ma z nią żadnego problemu. Ziarna instalujemy w hopperze, który ma też możliwość zamknięcia wylotu, ustawiamy pożądaną wartość na skali, podstawiamy pojemnik i odpalamy mielenie. Ustawiając wcześniej czas mielenia, bo Sette 30 nie ma możliwości wyłączenia timera. Oczywiście, można przerwać pracę wcześniej lub ją zapauzować. Przy moim spożyciu kawy, gdzie codziennie mielę kilka różnych rodzajów ziaren i tak zawsze odważam odpowiednią porcję, więc stoper jest dla mnie mało przydatny. Ale gdy ktoś ma wsypaną jedną, ulubioną mieszankę i parzy ją w jednej, ulubionej metodzie i tej samej porcji, dobrze skonfigurowany timer jest wygodną funkcją.
Samo mielenie przebiega sprawnie. Może Baratza Sette 30 nie jest najcichszą maszyną, z jaką się spotkałem i o poranku raczej będzie słyszalna, ale nie jest to hałas nie do zniesienia. Jest to poziom hałasu znany z innych modeli tej firmy.
Prędkość? Zmielenie 20 gramów kawy pod V60 zajmuje około 8 sekund, drobniej, dla espresso, 20g pochłonięte jest w około 10-12 sekund.
Konstrukcja młynka Baratza Sette 30 (jak i 270) miała zniwelować retencję, czyli zostawanie zmielonej kawy w czeluściach młynka, do minimum. Jak widać, wylot jest bezpośrednio pod żarnami, więc miejsc, gdzie kawa mogłaby się osadzić za dużo nie ma. Co nieco jednak zostaje, na poziomie 0,3 – 1,0g kawy, w zależności od stopnia zmielenia i rodzaju ziaren. Mówię o sytuacji, bez wytrzepania młynka pieszczotliwym obiciem mu boku, co jest dość standardową procedurą przy domowych młynkach. Wówczas faktycznie łatwo jest odzyskać utraconą kawę, co w przypadku innych młynków nie jest takie oczywiste.
Dużo osób pytało o zakres mielenia tego modelu. Spieszę donieść, że zgodnie z zapewnieniami producenta, żarna typu AP pozwalają uzyskać przemiał zarówno sprawdzający się w prostych maszynach ciśnieniowych i kawiarkach, jak i do aeropressu, dripa czy chemeksa. Choć dodam, że z tym ostatnim jest już tak na styk. Do zestawu dołączone są podkładki pod żarna, które zgodnie z instrukcją, można założyć kiedy żarna dotrą się i będzie brakowało nieco skali przy mieleniu do espresso. W górę skali już nie da się rozciągnąć.
Smaki
Zatem, jak Baratza Sette 30 sprawdza się w domowych warunkach? Faktycznie, jest to młynek uniwersalny, co dla wielu home baristów jest bardzo dobrą wiadomością. Standardowe żarna i ustawienia pozwalają na manewrowanie zakresem od espresso po filtry i przy każdej z tych konfiguracji kawa będzie poprawna.
Espresso testowałem na urządzeniu Flair Espresso Maker, w filtrach natomiast mały Chemex oraz V60.
Szociki robiłem z 17g kawy mielonej w okolicach 11-12 na skali Sette 30. Kawa charakteryzowała się tym, czym powinna (myta Kostaryka), czyli były i rodzynki i czekolada oraz nieco śliweczki. Smaki te może nie wibrowały wielką wyrazistością, niemniej było smacznie i poprawnie.
W filtrach, podobnie, bez problemu da się wyczuć specyfikę danych ziaren, niezależnie czy wpadła jakaś myta Etiopia bądź Kolumbia, ale nuty te nie wybrzmiewały bardzo mocno.
Z czego to wszystko wynika? Ano, z pyłu, który jest produkowany przy mieleniu. Baratza Sette 30 to młynek budżetowy, uniwersalny, dla tych, co rozpoczynają swoją przygodę z kawą. Trudno zatem wymagać jakości mielenia na poziomie dużo droższych modeli. Pył (który jest efektem w każdym młynku, ale występuje w różnej ilości), w uproszczeniu, powoduje przytłumienie smaków, zwłaszcza tych świeżych, owocowych. Ponadto szybciej zatyka filtry, co wymusza nieco grubsze mielenie i intensywniejsze polewanie.
Czy zatem Baratza Sette 30 to zły młynek? Nie. To nie jest zły młynek do kawy. Po prostu idealnie pasuje do tej kategorii, do której został stworzony – młynków żarnowych entry-level, który ma zapewnić poprawne mielenie dla jak najszerszej skali urządzeń, które można spotkać w domu. Coś, co zadowoli większość miłośników dobrej, świeżej kawy, da radość z poznawania wielu warstw smaków i jednocześnie da odpowiedź, czy ktoś chce jeszcze bardziej inwestować w swój kawowy rozwój, czy ten poziom w zupełności mu wystarczy.
Oczywiście, można też zacząć posiłkować się sitkami do odsiewania pyłu. Jakiś czas temu Piotrek Jeżewski testował Kruve. Dla żądnych eksperymentów jest to opcja jak najbardziej do rozważenia.
widełki można przestawiać pod kolbę, wystarczy je pociągnąć, obrócić i wcisnąć 🙂
W Sette 270 owszem, ale w Sette 30 już nie ma takiej opcji 🙂
’Budżetowo’ jakbym powiedział znajomym/rodzinie to w kontekście ceny tego młynka to by uznali, że czas na terapię. 🙂
A już bardziej serio – młynek wygląda obłędnie. Again: kiedyś…
Oj, nazywanie tego modelu budżetowym to nieporozumienie. Nawet Encore w swojej cenie średnio się na taki kwalifikuje.
Poziom wejściowy swojej klasy? Może jeszcze, A jeżeli się upierać że to budżetowy, to na pewno nie domowy.
W swojej półce to naprawdę domowo/budżetowy sprzęt 🙂 Wiadomo, że są tańsze, jednak nie w tej klasie produktu.
Używam Eureki Mignon od 10 lat, najniższy model, odpowiednik obecnego Classico, tak zakładam. I zastanawiam się, czy precyzja ustawień mielenia w moim Mignonie będzie bardziej zbliżona do możliwości ustawień Sette 30 czy Sette 270. Chciałbym kupić jeden z tych modeli, ale nie chciałbym „zejść w dół” z precyzją, wybierając Sette 30, jeśli te 30 stopni mielenia w tym modelu właśnie to oznaczałoby. Nie mam też dużych wymagań – mielę tylko pod espresso, raz/dwa razy dziennie. Elektroniki za dużo też nie potrzebuję – zależy mi tylko na precyzyjnym mieleniu, co Mignon mi oferuje. Czy mógłbym prosić o Twoją Marcin/Waszą opinię w tej… Czytaj więcej »